czwartek, 27 sierpnia 2015

Dzień V – 22 Października 2012 – Trasa Phortse Tenga – Luza (4360m n.p.m.)

Ciągle pod górę. Nie ma gdzie nadrobić czasu. Wysokie kamienne schody, jakby tu mieszkały olbrzymy, a przecież Nepalczycy są niscy. Wspinamy się i wspinamy i końca nie widać. Po drodze jest dużo wodospadów, a sama trasa wiedzie przez cudowny, dżungolwaty las. Z drzew zwisają liany i porosty, dużo tu ukwieconych na różowo krzaków. Wyglądają jak kwitnące wiśnie. Cudnie jest, tylko ciągle pod górę. Do Luzy docieramy dość szybko, a wydawało się, że wleczemy się godzinami. Wioska jest piękna. Dużo kamiennych domków z dachami pokrytymi łupkiem. Krajobraz jesienny. Czerwone krzewy kontrastują z szarym kamieniem i brązową ziemią. Domki jak z bajki. Pomiędzy nimi szemrzący strumyk. Siadamy przed guest housem i znowu zaczynamy patrzeć w przestrzeń. Przed nami góra Cholatse (6501m n.p.m.).Piękna jest, wejście na nią wymaga już techniki. Do Lukli lecieliśmy z Francuzami, którzy planowali na nią wejść. Obok góra Taboche. No i jak tu nie zapomnieć o trudzie wspinaczki. Pijemy kawkę i znowu się gapimy. Widoki powalają, a to wciąż początek. Tu jest już zimno. Wieje zimny wiatr i musimy już ubrać puchowe bezrękawniki i rękawiczki. Jest 14:00, a jest już ok. 5 stopni. Uciekamy do śpiworków z okna jest ten sam widok. W jadalni pali się już w kozie, zupa sherpy na stole. Rozgrzewamy się przed snem i do łóżek. Jutro znowu trzeba iść pod górę. Kiedy będzie wreszcie widać ośmiotysięczniki? Czekamy na to z utęsknieniem.

Za mną Thamserku (6608m n.p.m.).Wioska Kele





Kamienne domki z łupkowymi dachami.Zaczarowana wioska w czarownej Luzie

Cholatse (6335m n.p.m.) ładna góra, ale żeby na nią wejść trzeba już techniki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz