środa, 26 sierpnia 2015

Dzień IV – 21 Października 2012 – Trasa Namche Bazar – Phortse Tenga (3680 m n.p.m.)

Od rana nastawiamy się na trudy. Nogi i plecy jeszcze bolą, mamy do przejścia 7 km i dużo pod górę. Do memoriału Tenzinga Norgaja (człowieka, który razem z Edmundem Hilarym zdobył jako pierwszy Mt.Everest w 1953) idzie gładko. Droga jest prosta i nie ma żadnych spektakularnych podejść. Mamy już za sobą jakieś 2 km. Zostało jeszcze 5. Zatrzymujemy się na sesję zdjęciową. Mamy przed sobą Everest, Lhotse,Taboche, Ama Dablam, Thamserku, za sobą Kongde Ri. Na to czekaliśmy. Zachwytów nie ma końca, a to dopiero początek drogi. Pogoda wymarzona, słońce, przejrzyste powietrze, góry widać jak na dłoni. Idziemy do wioski Mong. Musimy się tam zatrzymać na godzinkę, na krótką aklimatyzację. Mong leży prawie na 4 tysiącach i mimo, że oddycha nam się bardzo dobrze, nie chcemy ryzykować przymusowych postojów w razie objawów choroby wysokościowej. Idziemy dzielnie pod górę, czasem zatrzymując się na och i achy. Idzie łatwiej niż myśleliśmy i dość szybko docieramy do wioski. Tu widoki są jeszcze piękniejsze. Dodatkowo uroku dodają murki mani oplecione kolorowymi flagami modlitewnymi. Siadamy na trawce i po prostu patrzymy na góry. Marzenia właśnie się spełniają. Tak chcieliśmy sobie siedzieć i podziwiać Himalaje. Po godzince znów ruszamy do Phortse Tenga, naszego dzisiejszego przystanku. Droga tylko w dół, żadnej orki. Niestety nasze odciski i krzyże dają o sobie mocno znać podczas schodzenia. Nie lubię wchodzić, ale teraz tak boli mnie krzyż, że przestaję kochać schodzić. Mamy wrażenie, że zamiast plecaków, niesiemy na plecach ciężkie lodówki. W Phortse oglądamy swoje obrażenia. Nasze stopy są raczej w opłakanym stanie. Odciski podchodzą wodą i bolą bardzo. Zmieniamy górskie buty na sandały i dajemy nogom trochę odpocząć, jutro muszą iść dalej. Przekuwamy cytat z Misia „czy konie mnie słyszą” na „czy nogi mnie słyszą”-J.W pokoju mamy Thamserku tv, czyli górę w całym oknie. Kładziemy się na krótki odpoczynek, dzisiaj nie chce nam się już nic. Zjemy kolację i do spania. O 18:00 ledwo żyjemy ze zmęczenia. Dobranoc.

memoriał Tenzinga Norgaja

Taboche (6367m n.p.m.).W drodze do wioski Mong, w oddali widać maleńkie zabudowania, to Mong właśnie  

W wiosce Mong zatrzymujemy się na krótką aklimatyzację. Jesteśmy już prawie na 4 tysiącach i nie chcemy ryzykować przymusowych postojów z powodu choroby wysokościowej

Odpoczynek na trasie




Thamserku - siodło konia

Ama Dablam (6856m n.p.m.), uważana za najpiękniejszą górę świata. Zgadzamy się z tym w pełni, jest naprawdę piękna.Widok z wioski Kyangjuma (czyt.Kandżuma)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz