Od rana nastawiamy się na trudy. Nogi
i plecy jeszcze bolą, mamy do przejścia 7 km i dużo pod górę. Do
memoriału Tenzinga Norgaja (człowieka, który razem z Edmundem
Hilarym zdobył jako pierwszy Mt.Everest w 1953) idzie gładko. Droga
jest prosta i nie ma żadnych spektakularnych podejść. Mamy już za
sobą jakieś 2 km. Zostało jeszcze 5. Zatrzymujemy się na sesję
zdjęciową. Mamy przed sobą Everest, Lhotse,Taboche, Ama Dablam,
Thamserku, za sobą Kongde Ri. Na to czekaliśmy. Zachwytów nie ma
końca, a to dopiero początek drogi. Pogoda wymarzona, słońce,
przejrzyste powietrze, góry widać jak na dłoni. Idziemy do wioski
Mong. Musimy się tam zatrzymać na godzinkę, na krótką
aklimatyzację. Mong leży prawie na 4 tysiącach i mimo, że oddycha
nam się bardzo dobrze, nie chcemy ryzykować przymusowych postojów
w razie objawów choroby wysokościowej. Idziemy dzielnie pod górę,
czasem zatrzymując się na och i achy. Idzie łatwiej niż
myśleliśmy i dość szybko docieramy do wioski. Tu widoki są
jeszcze piękniejsze. Dodatkowo uroku dodają murki mani oplecione
kolorowymi flagami modlitewnymi. Siadamy na trawce i po prostu
patrzymy na góry. Marzenia właśnie się spełniają. Tak
chcieliśmy sobie siedzieć i podziwiać Himalaje. Po godzince znów
ruszamy do Phortse Tenga, naszego dzisiejszego przystanku. Droga
tylko w dół, żadnej orki. Niestety nasze odciski i krzyże dają o
sobie mocno znać podczas schodzenia. Nie lubię wchodzić, ale teraz
tak boli mnie krzyż, że przestaję kochać schodzić. Mamy
wrażenie, że zamiast plecaków, niesiemy na plecach ciężkie
lodówki. W Phortse oglądamy swoje obrażenia. Nasze stopy są
raczej w opłakanym stanie. Odciski podchodzą wodą i bolą bardzo.
Zmieniamy górskie buty na sandały i dajemy nogom trochę odpocząć,
jutro muszą iść dalej. Przekuwamy cytat z Misia „czy konie mnie
słyszą” na „czy nogi mnie słyszą”-J.W pokoju mamy Thamserku
tv, czyli górę w całym oknie. Kładziemy się na krótki
odpoczynek, dzisiaj nie chce nam się już nic. Zjemy kolację i do
spania. O 18:00 ledwo żyjemy ze zmęczenia. Dobranoc.
|
memoriał Tenzinga Norgaja |
|
Taboche
(6367m n.p.m.).W drodze do wioski Mong, w oddali widać maleńkie
zabudowania, to Mong właśnie
|
|
W
wiosce Mong zatrzymujemy się na krótką aklimatyzację. Jesteśmy
już prawie na 4 tysiącach i nie chcemy ryzykować przymusowych
postojów z powodu choroby wysokościowej
|
|
Odpoczynek na trasie |
|
Thamserku - siodło konia |
|
Ama
Dablam (6856m n.p.m.), uważana za najpiękniejszą górę świata.
Zgadzamy się z tym w pełni, jest naprawdę piękna.Widok z wioski
Kyangjuma (czyt.Kandżuma)
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz