No
po prostu dzisiaj zrobiliśmy trekking życia. 25 minut z Luzy do
Machermo. Z mapy wynika, że to 3 km ostro pod górę. Zakładaliśmy
czas ok. 3 godzin wędrówki, a tu taka niespodzianka. Mistrza, który
robił tą mapę, chętnie byśmy zobaczyli na żywo. A podobno mapa
miała być doskonała. Dzisiaj tu odpoczniemy. Mamy prawie cały
dzień na kontemplację widoków. I wreszcie są ośmiotysięczniki.
Cho Oyu (8201m n.p.m.) uśmiecha się do nas serdecznie. A my znowu
zachwyceni. Idziemy na małą przechadzkę, przecież nogi nie mogą
się zastać. Z naszej doskonałej mapy wynika, że w pobliżu jest
wioska Na, w której jest klasztor buddyjski. Chcemy też zobaczyć z
bliska lodowiec Ngozumba, przez który za kilka dni mamy przejść.
Osobiście moja zmora i boję się tego. Tym chętniej chcę go
zobaczyć z bliska. Okazuje się jednak, że w wiosce Na nie ma
klasztoru, co więcej nie ma mostu (który jest na mapie) przez który
do wioski można przejść. Rzeka jest zbyt wartka i szeroka, żeby
przeskoczyć po kamieniach. Lodowca też nie widać, jesteśmy
jeszcze za daleko. Nasza cudowna mapa jest do d…Siadamy sobie, już
rytualnie można powiedzieć, na kamieniu i podziwiamy Cho Oyu. Kto
wie, wygląda na niezbyt trudną. Może kiedyś będzie to nasz
pierwszy ośmiotysięcznik?
Zrywa
się wiatr i wracamy do naszej chatki. Zimno już coraz bardziej.
Czapki, rękawiczki i kurtka puchowa obowiązkowo. A jutro znowu idziemy
wyżej.
|
w tle Cho Oyu (8201 m n.p..)
|
|
a taka była toaleta i bądź tu człowieku mądry i daj radę-:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz