piątek, 28 sierpnia 2015

Dzień X – 27 Października 2012 – Trasa Gokyo – Dragnang (4700m n.p.m.) via lodowiec Ngozumba

Raniutko ruszamy do Dragnang. Do lodowca Ngozumba mamy, przysłowiowy, rzut beretem. Z naszej, uaktualnionej w 2012 roku mapy, wynika, że przejście przez lodowiec jest 3 km poniżej Gokyo, a my tu mamy przejście dosłownie za 50 m. Tamto przejście prawdopodobnie nie jest aktualne, podobnie jak nasza aktualna-nieaktualna mapa. Wchodzimy na żużlową piaskownicę i idziemy na przełaj, po ścieżce. Wypiętrzenia na lodowcu nie są duże, czasem tylko trzeba podjeść pod większą górkę. Generalnie idzie się szybko i bez problemów, po udeptanej dróżce. Mijamy kilka zamarzniętych jeziorek, przy jednym z nich tragarze bawią się rzucając kamieniami po lodzie na powierzchni jeziorka. Wygląda to tak jakby puszczali „kaczki”, a dźwięk który wydają uderzające w lód kamienie jest zaskakująco melodyjny. Całkiem miła dla ucha muzyczka. Ciekawostka, że lekko zamarznięte jeziorko tak gra. Do drugiego „brzegu” lodowca jest już bardzo blisko, a ja z każdym metrem czuję coraz większą ulgę. Bałam się tej trasy bardzo, oczytałam się cudów w internecie i urosło mi to przejście na bardzo mroczną legendę. I wreszcie wychodzimy z tej piaskownicy i stajemy na grani. Okazało się, że to była łatwizna, całe przejście zajęło nam 30 minut. Teraz to mogę iść całe kilometry. Moja groza już za mną, a ja rozanielona. Z tego miejsca do Dragnang nie jest daleko. Po około 40 minutach jesteśmy na miejscu. Lokum do spania znajdujemy szybko. Trochę tu drogo, ale wyjścia nie ma. Są tu tylko trzy guest housy i tylko w jednym mają wolne pokoje. Wygrzewamy się w słoneczku i czatujemy na nadchodzące grupy turystyczne z przewodnikami. Chcemy wypytać o szczegóły naszej jutrzejszej trasy. Jak już pisaliśmy, wielki specjalista naszej mapy nie tworzył i mamy lekkie niedobory informacji. Szybko łapiemy przewodnika i rzucamy go w krzyżowy ogień pytań. Jutro przed nami przejście przez przełęcz Cho La (5330 m n.p.m.) i to ma być najtrudniejszy etap w całym naszym trekkingu. Radzą nam wyruszyć bardzo wcześnie rano, o 6:00. Opowiadają, że jak słońce oświetla przełęcz z góry spadają kamienie. Mówią, że do 8:00 powinno być bezpiecznie. Problem polega na tym, że do przełęczy z Dragnang idzie się ok.3 godziny, a o 6:00 rano jest jeszcze ciemno. Wyjście na szlak w ciemnościach to niezbyt rozsądne przedsięwzięcie, bo nawet z czołówką słabo widać drogę, która jest kamienista i niezbyt przyjazna. Decydujemy, że wstaniemy o 5:00 rano i zobaczymy co dalej. Na pewno wyruszymy, gdy zacznie świtać, po ciemku na pewno nie.
Do tego wszystkiego zaczyna padać śnieg. To nie wróży dobrze. Wspinaczka na Cho La to głównie wchodzenie mocno stromą drogą po wielkich kamieniach, niedobrze będzie jak będą oblodzone. Wszystko zaczyna się komplikować. Dobrze, że mamy czas, jeśli pogoda będzie zła, po prostu poczekamy dzień dłużej.

Lodowiec Ngozumba,szer. 1 km,dł. 36 km. To najdłuższy lodowiec w Himalajach.Musieliśmy przez niego przejść i to była moja wielka zmora.Niepotrzebnie.Przejście na drugą stronę zajęło tylko 30 min. i było b.łatwe

Daniel próbuje swoich sił jako tragarz. Nie jest łatwo podnieść 60 kg, nie udało się, tragarze nieźle się ubawili



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz