czwartek, 8 października 2015

W Dolinie Nubry

Początek naszej rocznej podróży zaczęliśmy na południu Indii. Odwiedziliśmy między innymi miasteczko Rameśwaram położone nieopodal granicy ze Sri Lanką. Po ośmiu miesiącach wyprawy dotarliśmy na drugi kraniec Indii.
Na północ, do Doliny Nubry, do wioski Turtuk, jedyne 20 kilometrów od granicy z Pakistanem. Dla turystów Dolina Nubry udostępniona jest od 18 lat, a wioska Turtuk, położona na końcu Doliny, zaledwie od 2010 roku. Ze względu na strategiczne położenie przy tzw. linii kontroli, dostać tu się można z siedmiodniową przepustką. Spotkaliśmy wiele osób, które opowiadały nam o Turtuku, prawie jak o raju na ziemi. Wsiedliśmy więc do autobusu i przez 11 godzin jechaliśmy do tego „cudownego” miejsca. Od 6:00 rano do 19:00 wieczorem przemierzaliśmy lokalsem bezkresne tereny, by na miejscu stwierdzić, że następnego ranka, o 6:00 rano, wyjeżdżamy z wioski-:). Każdy Polak, gdybyśmy go spotkali wcześniej-:), powiedziałby nam, że w Turtuku jest jak w polskiej wiosce 20 lat temu. Wioska nad rzeką, pośród gór. Właśnie trwają żniwa. Kobiety noszą snopki zboża na plecach. Dla nas nic niezwykłego. Może tylko to, że ciągle tu jeszcze orzą radłem, a zboże ścinają sierpem. To wszystko. Zagraniczni turyści, wykluczam wszystkie słowiańskie narody, są zachwyceni. Fotografują każdą krowę, osiołka, panią ze snopkami, pana z radłem i same snopki. Całą wioskę w poszukiwaniu plenerów do pięknych fotografii obeszliśmy dwa razy w ciągu godziny. I nic. Do tego drogo tu strasznie. Właściciele guest housów żądają astronomicznych kwot za pokój bez łazienki, a w miejscowych „restauracjach” ceny straszą z menu. Dobrze, że przed wyjazdem kupiliśmy na drogę miód i ladakhijski chleb, bo poszlibyśmy głodni spać. Pokój, po negocjacjach, wzięliśmy za 500 rupii-:(, nawet w stolicy Ladakhu, Leh, płacimy taniej.

Jest tylko jedna rzecz dla której warto przejechać te 11 godzin. Widoki po drodze. Dziewicze przestrzenie jakich nigdy nie widzieliśmy. Baltoro i Ladakh – dwa pasma górskie, w środku których, doliną, wzdłuż meandrującej rzeki, prowadzi droga do Turtuk. Góry tutaj mają wiele kolorów. Czasem są fioletowe, czasem zielone, a czasem tylko szare. Krajobraz mógłby się wydawać nudny, ale nie ma tu monotonii. Za każdym zakrętem, wyłania się nowa, zapierająca dech w piersiach, inna cudowna przestrzeń. Turtuk znika daleko za górami, a my kierujemy się do miasteczka Diskit. Po drodze mijamy piaszczyste diuny w Hundur, gdzie czasami zdarzają się nawet burze piaskowe. Z Hundur widać już gigantyczną 15-metrową figurę Buddy Majtrei (Buddy Przyszłości), która góruje nad Diskit. Tuż obok stoi buddyjski klasztor z usianymi dookoła czortenami*. Tu zostajemy 2 dni. Ceny normalne, a w miasteczku panuje niemal mistyczny klimat. Spacerując po Diskit nietrudno natknąć się na ruiny starych buddyjskich klasztorów. Niektóre są tylko częściowo zniszczone i zaglądając przez niewielkie dziurki w drzwiach można dostrzec w ciemnościach tlącą się lampkę oliwną przed postacią Buddy. Wszędzie stoją murki mani** z setkami kamieni, na których wyryte są mantry. Co jakiś czas kręcimy młynkami modlitewnymi, które ustawione są prawie na każdym rogu ulic. Całe miasteczko otaczają pola lawendy i rzepaku, tworząc fiołkowe dywany i stwarzając niezwykłą, bajkową scenerię. Dookoła doliny sześcio i siedmiotysięczniki dopełniają krajobrazu. Do snu kołysze nas szum górskiego strumienia z krystalicznie czystą wodą. Pobudka o 5:00 rano. Idziemy na pudżę, poranną modlitwę mnichów. Wspinamy się do klasztoru przez pół godziny. W drzwiach witają nas mnisi i zapraszają do Świątyni. Po chwili śpiewają już mantrę, a my wsłuchujemy się w jednostajną modlitwę, przerywaną dźwiękami bębna, dzwonka i cymbałów. Jeszcze tylko wypijemy tybetańską herbatkę (skład: mleko, masło i sól) z mnichami i ruszamy w drogę powrotną do Leh. Przejeżdżamy przez przełęcz Khardung La (5600 m n.p.m.), najwyżej położony przejezdny odcinek drogi na świecie. Tu wysiadamy na chwilę, aby ostatni raz spojrzeć na pasmo Karakorum, majaczące z Pakistanu. Niestety chmury nie pozwalają nam zobaczyć K2***, najniebezpieczniejszego z ośmiotysięczników. Za to w oddali widać już Leh. Jeszcze przez godzinę jedziemy do „naszego” wiejskiego domku w stolicy Ladakhu. Jutro wreszcie się wyśpimy (przez ostatnie pięć dni wstawaliśmy o 5 rano), a pojutrze znów wyruszymy na eksplorację krainy Ladakh.

*czorteny - Duże i małe półokrągłe mogilne kopce, tutaj zwykle wykonane z gliny i kamienia. Czorteny najczęściej stawia się przy wjeździe do wiosek i wokół klasztorów. W tych największych zwykle składane są prochy wielkich lamów, a same czorteny stają się przedmiotem kultu, którym przypisuje się mistyczne moce

**murki mani – Symbol religijnego oddania. Murki mani mają czasem po 2 kilometry długości, inne są tylko kilkumetrowe. Budowane są z setek kamieni, na których wyryte są buddyjskie mantry. Często na murkach można zobaczyć rogi jaka, to pozostałość po pre-buddyjskiej szamańskiej religii bon

***K2 – Nazywana jest Górą Zabójcą, jest to prawdopodobnie najtrudniejsza do wejścia góra na świecie. Właśnie teraz na szczyt K2 wchodzi polska grupa himalaistów, trzymamy za nich mocno kciuki, udanego wejścia i bezpiecznego zejścia do bazy – errata do tej informacji 31 lipca 2012 r. Adam Bielecki zdobył K2

W drodze na koniec świata, do Turtuk, jedyne 20 km od Pakistanu.Wioska Khardung

Droga do Doliny Nubry wije się wzdłuż meandrującej rzeki, pośród 6-cio i siedmiotysięczników.

Niezmierzone przestrzenie Doliny Nubry

Niezmierzone przestrzenie Doliny Nubry

Wioska pośród gór w drodze do Turtuk

Punkt kontrolny w drodze do Turtuk

W Turtuk

Wioska Turtuk

Autobus lokalny "royal de lux", znów się zepsuł, jesteśmy pośrodku niczego, do najbliższej wioski jakieś 3 godziny jazdy, tu totalna pustynia

Pustynia pośród gór.Diuny w miejscowości Hundur

Jedzenie jakie jest każdy widzi, da się zjeść, makaron z chińskiej zupy i kozina, a właściwie kość, bo mięsa prawie nie było

Życie uratowały nam placki nan i bułeczki, które robili ci Panowie, było przepysznie

Ruiny buddyjskiego klasztoru w Diskit. Wystarczy spojrzeć przez szczelinę w drzwiach, by zobaczyć w ciemnościach światełko lampki oliwnej przed figurą Buddy. Magiczne

Buddyjska kapliczka. Diskit

Młynki modlitewne. Diskit

Murek mani. Często na takich murkach można zobaczyć rogi jaka.To pozostałość po pre-buddyjskiej ,szamańskiej religii bon. Diskit

Murek mani, czorteny, w tle buddyjski klasztor w Diskit

Buddyjski klasztor w Diskit

Budda Majtreja - Budda Przyszłości.Diskit

15 metrowa figura Buddy Majtrei - Buddy Przyszłości, góruje nad miasteczkiem Diskit

Diskit

Modlitwa w klasztorze. Ćemrej



Murek mani zbudowany z setek kamieni, na których wyryte są buddyjskie mantry-modlitwy. Diskit

Czorteny wokół klasztoru. Kopce mogilne zwykle zbudowane z gliny i kamienia. Te największe skrywają prochy ważnych lamów. Diskit

Magiczna dolina.Dolina Nubry


Malowniczy domek

Wejście do ogrodu
Teofilek i Fredzio zawsze towarzyszą nam na wyprawach, bez nich nigdzie nie pojedziemy

Fiołek-:)


Na szczycie jest najwyżej położona przejezdna droga na świecie. Wysokość 5600 m n.p.m.Ten czarny pasek to droga na przełęcz Khardung La.Poszukajcie ciężarówki, za chwilę będziemy ją mijać nad przepaścią

Na przełęczy Khardung La (5600 m n.p.m.)

Te wijące się paseczki do droga do Leh stolicy Ladakhu

Takie przeszkody można spotkać na drodze.Spadające na drogę gigantyczne kamienie nie są tu rzadkością.W większości newralgicznych miejsc zwykle w pobliżu są koparki, które usuwają przeszkody.W drodze do Leh

W dolinie miasto Leh, stolica Ladakhu tzw. Małego Tybetu.Za godzinę tam będziemy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz