poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Padmasambhawa - zrodzony z lotosu

Jeśli chcesz znać swoje poprzednie życie, spójrz na swoje życie teraz,
Jeśli chcesz poznać przyszłe życie, spójrz na swoje obecne działania”
Guru Rinpocze

Witamy Was dzisiaj z wielkim joginem Padmasambhawą, Zrodzonym z lotosu, nazywanym również Guru Rinpocze. Urodzony w królestwie Uddijana (ok.730-810) , które znajdowało się na terenie obecnego Pakistanu. W VIII wieku przyniósł pełen przekaz buddyzmu do Tybetu i Bhutanu.
Od Niego wywodzi się najstarsza tradycja buddyjska w Tybecie – ningmapa.


Jego figurę czy wizerunek spotkacie w każdej buddyjskiej tybetańskiej Świątyni, klasztorze i domu.
Mistyk posiadający nadnaturalne moce, dzięki którym walczył z demonami, pokonując je i zaprzysięgając na strażników buddyjskich nauk.
W wielu miejscach w Tybecie, Indiach, Nepalu, Bhutanie znajdziecie jaskinie, w których medytował lub uważa się, że medytował. W wielu miejscach znajdziecie odciski Jego stóp, dłoni czy głowy.
Sami widzieliśmy takich miejsc kilkadziesiąt. W każdym z tych miejsc panuje niezwykła atmosfera. Może to Jego moc, może jakaś energia, na pewno jest w tych miejscach coś mistycznego, „magicznego”, tajemniczego.


Padmasambhawa, uważany przez wyznawców buddyzmu tybetańskiego za drugiego Buddę.
Wielki mistrz, który ukrył w jaskiniach, skałach, rzekach buddyjskie teksty, posążki i inne przedmioty rytualne tzw. ukryte skarby (termy), które w odpowiednich czasach i okolicznościach odnajdywane są przez tertonów-joginów zdolnych pojąć ich głębię.
Będąc na terenach, gdzie niegdyś przebywał Guru Rinpocze śmiejemy się, że moglibyśmy odnaleźć jakieś termy. Zanieślibyśmy je do Jego Świątobliwości Dalajlamy XIV. Rzecz jasna, to się nie wydarzy, znajdują je tylko wielcy, wielcy jogini, którzy latami medytują i studiują praktyki i nauki Buddy.


Padmasambhawa stał się też patronem Miśki, nie wiadomo, czy Ona Go wybrała, czy On ją. Wiele lat temu, gdy byliśmy w Ladakhu (region w Indiach), zamieszkaliśmy w Leh. Domek był położony w głębi miasta, żeby do niego dojść musieliśmy kluczyć wąskimi uliczkami, czasem przeskakiwać malutkie strumyczki, bo nie było żadnej kładki. Do domku prowadziło wiele dróg, więc często wracaliśmy do niego różnymi ścieżkami. Każdego dnia, w różnych miejscach, tam gdzie było trochę wolnego miejsca na stragan, rozkładał się Pan, z tybetańskimi gratami na sprzedaż. Nic strasznie powalającego, poczerniałe figurki, chorągiewki modlitewne, trochę biżuterii, która nie przykuwała uwagi. Zawsze witaliśmy Pana, uśmiechaliśmy się i szliśmy dalej. Następnego dnia w zupełnie innym miejscu spotykaliśmy go na swojej drodze i znów witaliśmy. Po kilku dniach postanowiliśmy się zatrzymać i z bliska obejrzeć ten mało ciekawy zbiór, który wystawiał na sprzedaż. I wtedy On wyjął z pudełeczka pełnego różnych gratów, medalion z Guru Rinpocze, dał go Miśce i powiedział, że on jest dla niej. Żeby go wzięła za darmo. Mówiąc to uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową. Zawiązała się między nimi jakaś nić porozumienia. Miśka skinęła głową, uśmiechnęła się i zamknęła medalion w dłoni. Chciała zapłacić, ale sprzedawca nie chciał pieniędzy. Kupiła u Niego w zamian chorągiewki modlitewne i obiecała, że rozwiesi je w Jego intencji, przy Świątyni Namgjal Cemo, którą było widać z tego miejsca, a która mieści się na wzgórzu, górującym nad miastem. Pan pokiwał głową, uścisnęliśmy sobie dłonie, pożegnaliśmy się i odeszliśmy. I mimo że mieszkaliśmy tam jeszcze kilka dni, już nigdy więcej nie spotkaliśmy owego Pana na naszej drodze.
Medalion wisi teraz na ścianie w naszej sypialni tuż przy głowie Miśki. Magia to czy ...? My uważamy, że tak miało być. Padmasambhawa zagościł u nas i już. Wierzymy, że opiekuje się nami, szczególnie wtedy, gdy jest trudno, gdzieś na szlaku, gdy brakuje sił, by iść dalej. Lubimy Go i zawsze, gdy spotykamy Jego wizerunek na swojej drodze, kłaniamy się i dziękujemy za opiekę.
I zawsze wtedy powraca obraz Pana sklepikarza, który dał Miśce mały, poczerniały medalion z Wielkim Joginem wybitym w metalu.


Dilgo Khyentse Rinpocze – znamienity, wysoko urzeczywistniony, współczesny mistrz medytacji, słynący z niezwykłej mądrości i znajomości nauk tak mówił o Guru Rinpocze:

Choć wielu było niepojętych i niezrównanych mistrzów ze szlachetnej krainy Indii i z Tybetu, krainy śniegów, to jednak wśród nich wszystkich tym, który ma największe współczucie i błogosławieństwo dla istot w tym trudnym wieku jest Padmasambhawa, ucieleśnienie współczucia i mądrości wszystkich Buddów.
Jedną z jego właściwości jest moc udzielania swego błogosławieństwa w natychmiastowy sposób wszystkim tym, którzy się do niego modlą i o cokolwiek by się nie modlili, ponieważ posiada moc natychmiastowego spełniania naszego życzenia.
W tej mrocznej epoce – gdzie istoty są pogrążone w ciągłym cierpieniu z powodu trzech trucizn: ignorancji, agresji i przywiązania, gdzie pięć negatywnych emocji jest bardziej wzburzonych niż kiedykolwiek przedtem i gdzie straszne cierpienie wypływa z choroby,
ubóstwa, głodu, pragnienia i groźby wojny, błogosławieństwa Guru Rinpocze są nawet jeszcze szybsze w działaniu.
On sam zapewnił, że jeśli w takiej epoce kiedykolwiek jakaś osoba zwróci się do niego z modlitwą, to on natychmiast odpowie swoim błogosławieństwem.
A nie były to jakieś słodkie słowa pokrzepienia, lecz prawdziwe, nie mogące nas zwieść słowa Guru Rinpocze.”