poniedziałek, 20 lipca 2015

Tajska kuchnia

Tajska kuchnia uważana jest za najlepszą na świecie. Opinia zdecydowanie prawdziwa. Zupy z ryżowym makaronem i dodatkami w postaci owoców morza, nie mają sobie równych. Wszelkiego rodzaju grillowane mięsiwa, szczególnie kurczaki, kalmary i wieprzowinka są przepyszne. Sałatki z cudownymi, pikantnie delikatnymi sosami to niebo w gębie. Do tego warzywa, czasem dla nas zupełnie nieznane. Nasze ulubione to morning glory czyli poranna chwała lub zwyczajnie szpinak rzeczny. 


W Polsce nieznane tutaj powszechne jak nasza sałata. I owoce, istny raj. Ananasy, mangosteeny, rambutany i dragon fruity. Wymieniamy tylko te, którymi zajadaliśmy się codziennie i to nasz nr 1.


Nie możemy zapomnieć o durianie. Śmierdzącym zgniłą cebulą, czosnkiem i skarpetkami po 3-dniowym trekkingu. Jednak jego zapach nie jest taki okropny jak wszyscy opisują. Jeśli się przełamiecie, będziecie mogli się cieszyć włóknisto-maślaną konsystencją i smakiem grillowanego, lekko owocowo-orzechowego czosnku i cebuli.


Zdarzają się jednak wyjątki w tej cudownej kuchni. Coś co przez Tajów powszechnie uważane jest za przysmak dla nas jest kompletnie niejadalne. Sałatka z podgniłymi krabami lub zupa z kaczką i roladkami z krwi. Ohyda. Często, gdy kupujemy jakieś danie w ciemno, bo ładnie wygląda widzimy uśmiech na twarzy sprzedawcy. Teraz już się nauczyliśmy, kiedy kucharz uśmiecha się pod nosem i pyta wielokrotnie czy na pewno to chcemy, to możemy być pewni, że to jeden z tych tajskich specjałów, który po pierwszym kęsie wyląduje w koszu.

Nie możemy też nie dodać, że Tajowie każde zwierzę zjadają od ryjka po ogonek, od dziubka po kuperek. Tak więc nie zdziwcie się, gdy w waszej zupie z kurczakiem będą pływać nóżki z pazurkami lub głowa. Nie zdziwcie się, gdy na straganach zobaczycie grillowane świńskie uszka, ozorki czy gotowane ogony. Wędzoną kaczkę też dostaniecie z głową i łapkami. No i ryby, dostaniecie nawet smażone głowy, z oczkami oczywiście.


Kochamy chodzić po ulicznych straganach i najadać się wzrokiem. Przestały nas brzydzić chipsy z chitynowym pancerzykiem czy bambusowe larwy. Nie mamy odwagi tego spróbować, ale fajnie jest oglądać uśmiech na twarzy Taja, gdy chrupie świerszcza.

Codziennie odkrywaliśmy nowe tajskie dania i mimo, że czasem trafialiśmy na coś naprawdę obrzydliwego, nie ustawaliśmy w poszukiwaniach. Próbowaliśmy i cieszyliśmy się, gdy znowu mogliśmy powiedzieć tajska kuchnia jest najlepsza na świecie.

Paczuszki w palmowym liściu z niespodzianką w środku są naprawdę wyśmienite. Kupione w ciemno i z ciekawości okazały się rewelacyjne. Mimo, że do końca nie wiedzieliśmy co jemy. W paczuszkach jest zawsze lepki ryż, suszone lub świeże owoce, czasem mielona świnka i coś jeszcze. Może też jemy kurze łapki czy zmielone wieprzowe uszka. No to co. Smakuje cudownie. Każdemu kto wybiera się do Tajlandii będziemy zawsze polecać ślicznie opakowaną w palmowy liść paczuszkę. Kulinarna niespodzianka warta ryzyka. I nie zapomnijcie spróbować duriana, bez tego Wasza podróż byłaby niepełna.





2 komentarze:

  1. Opis duriana jednocześnie zachęca i zniechęca do zjedzenia-:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę zjeść paczuszkę w palmowym liściu. Uwielbiam kulinarne niespodzianki

    OdpowiedzUsuń